O Parampara słyszeliśmy od dawna. Raz nawet o mało nie weszliśmy do środka, ale zniechęcił nas zewnętrzny look, który wyglądem bardziej przypominał koktajl bar, niż indyjską restaurację. Aż wreszcie nadszedł ten dzień, w którym zatęskniliśmy za kolorową i aromatyczną kuchnią indyjską, więc klik tu klik tam, i już czekamy na dostawę z Parampara.
Pierwsze wrażenie najważniejsze
Czekaliśmy długo. Przewidywany czas dostawy według informacji zwrotnej od Parampara to 90 minut. My czekaliśmy ponad 2 godziny. I ok, zdarza się nawet najlepszym. Wy w centrum, my na prowincji, zamówiliśmy też dużo i różnorodnie. Wybaczone. Ale tylko na chwilę. Gdy silniejszy kończył ryglować drzwi za panem dostawcą, ładniejsza przeżywała w kuchni szok, rozpakowując dostarczone z Parampara jedzenie. Na zdjęciu powyżej widać, jak nasze aromatyczne, indyjskie sosy wesoło przelewają się w czeluściach reklamówki, w którą zapakowano jedzenie. Fota niewyraźna, bo ładniejszej tak się trzęsły z nerwów ręce, że nie była w stanie utrzymać porządnie aparatu.
Klient drugiej kategorii
Normalnie pogrozilibyśmy tylko palcem, bo to stosunkowo nowa miejscówka na krakowskiej mapie restauracji. Do tego chwalą się, że gotują u nich rodowici Hindusi, i że użwają orginalnych przypraw oraz lokalnych produktów od okolicznych rolników. A my po prostu uwielbiamy takie inicjatywy i z całego serca kibicujemy takim miejscom. Jest tylko jeden problem. Gdy zamawiasz w Parampara przez klikanie, z miejsca stajesz się klientem drugiej kategorii. Szybki rzut okiem do neta i okazuje się, że takie podejście ze strony Parampara jest powszechne. Nie tylko my dostaliśmy jedzenie w pogniecionych, źle zgrzanych opakowaniach. Do tego, najcieplejszym daniem w naszym zamówieniu był – uwaga! – mango lassi (sic!).
Reasumując
I za to, drodzy restauratorzy, dostajecie od nas karalucha. Nie wyciągacie wniosków, nie uczycie się na popełnianych błędach. Nie szanujecie pracy swoich kucharzy. Przez Wasze ignorandztwo cała ich praca idzie na marne, skoro człowiek potem wpierdziela suchy ryż zamiast delektować się aromatycznym sosem. A wystarczyłoby dwa razy sprawdzić, czy jedzenie jest porządnie zafoliowane i przerzucić się z jednoślada na samochód.
Sam smak potraw trudno nam ocenić, gdy ma się przed sobą michę ryżu z łyżką sosu, bo reszta zgubiła się gdzieś po drodze. Parampara – gdybyśmy chcieli zjeść dania z torebki, to kupilibyśmy na kolację Knorra czy inne Winiary. Kuchnia indyjska do tanich nie należy, to nie są dania za 15 zeta. Więcej pokory w stosunku do klientów i szacunku do kucharzy, oraz produktu, z którym macie doczynienia.
Parampara
ul. Starowiślna 36, Kraków
http://parampara.com.pl/