Zastanawialiście się kiedyś, czy dania serwowane w formie szwedzkiego stołu to prawdziwy dar niebios, czy może jednak skaranie boskie? Dziś, najwięcej tego typu rozwiązań spotyka się w firmowych stołówkach. Długa lada, w niej wielkie O! – bemary, a w bemarach wszystko to, czego tylko dusza zapragnie. Do tego dwie zupy do wyboru, bar sałatkowy, pizza, i live cooking, czyli gotowanie przy świadkach. Hulaj dusza, piekła nie ma.
Weekendowe postanowienie poprawy
Siedząc w weekend na sofie i gapiąc się w szklany ekran, na głowę ładniejszej spłynęło natchnienie. Stało się to, gdy silnieszy dziabuchał nogę, raz po raz ściskając ją w różnych miejscach, w których to, ku zdziwieniu ładniejszej, zbierało się to i owo. To z kolei przywołało wspomnienie ostatniej środy, gdy po raz kolejny odkryła, że jej pralka to zdzira, bo znowu skurczyła dopiero co kupione, rozmiar większe, ciuchy. A na koniec przypomniał się jej czwartek, gdy koleżanka z pracy namówiła ją na wspólną wyprawę w góry – czytaj czwarte piętro – po którym ładniejsza jeszcze kwadrans dochodziła do siebie na co tygodniowym jeden na jeden ze swoim przełożonym. Hm… No to postanowiła. Od poniedziałku będzie zdrowo: dużo sałaty, kawałek mięska, jakiś owoc, woda. Żegnaj pyszne, witaj fit.
Szwedzki stół
Życie byłoby nudne, gdyby zawsze udawało nam się zrealizować wszystko to, co sobie postanowimy. O ile udało się ładniejszej zejść na obiad schodami, o tyle na samej stołówce już tak łatwo nie było. Chociaż początek zapowiadał się obiecująco. Piankowy pojemnik w dłoni, wzrok uważnie skupiony na czytaniu opisu każdego bemarowego dania, no to lecimy. Drobno pokrojony gyros z kurczaka. Zdrowy, bo suchy i bez sosu. Do tego szczodra, od serca, łycha czerwonych buraczków. Pierwszy kompromis pojawił się przy czterech, żółciutkich ziemniaczkach z koperkiem, na deser. Do kasy i … O! Rzucili pierogi z mięsem. Dawno ładniejsza nie jadła, a jak mówi staropolskie porzekadło – dobry pieróg nie jest zły. No to wzięła trzy, tak na spróbowanie. Do kasy i … O! Pyzy z mięsem, smak dzieciństwa. Wieki całe nie miała w ustach. Taka okazja, taki dzień, święto wręcz… wzięła dwie i do kasy. Tym razem skutecznie. Potem windą do góry, bo z zajętymi rękami schodami nie wolno. Dzięki Ci Świecie za zasady BHP.
Złote rady
Kiedyś ładniejsza wyczytała, lub usłyszała, że złotą radą Pameli Anderson, by uniknąć podjadania w czasie gotowania, jest żucie miętowej gumy. Inna rada brzmiała, żeby na zakupy chodzić z listą zakupów i nigdy na głodzie. Ktoś inny twierdził, że dania najlepiej nakładać na małe talerzyki, oszukujemy wtedy mózg widokiem kopiatego talerza (serio?). A zna ktoś jakieś złote rady na O! ??