To jeszcze słów kilka o serach od szczęśliwej, bieszczadzkiej kozy. Skoro druga połowa tego blogu rozpłynęła się w zachwycie nad lokalnym browarem Browar Ursa Maior ja pozwolę sobie pozachwycać się bieszczadzkim nabiałem – czyli Bieszczadzka Koza w pigułce.
Kozie specjały
Niepozorna chata na wzniesieniu skąd na drogę dosłownie wysypują się dziesiątki kóz. I nikt ich nie pogania, nie zagania, nie krzyczy. Stoją sobie ot i zwyczajnie się gapią. To i my stoimy, czekamy. Tyle co wyjechaliśmy z Wilczej Jamy, więc porządnie najedzeni, mamy czas bo nigdzie nam się dziś już nie spieszy. Wreszcie po kilku minutach z chaty wychodzi właściciel i zagania kozy spowrotem na teren swojej posesji. Ruszamy więc nieśmiało samochodem, najciszej i najwolniej jak się da, byleby tylko nie sprowokować niepotrzebnej potyczki: samochód kontra zwierzę. Nie potrzebnie. Kozy nie zwracają na nas najmniejszej już uwagi, za to my nie możemy się wprost doczekać degustacji serów w gospodarstwie Bieszczadzka Koza. Co ciekawe, serki te można dostać na krakowskim Kleparzu, jak również możecie zamówić je przez internet.
Serowy raj
Wreszcie wjeżdżamy na teren posesji, parkujemy i wysiadamy z samochodu. Wchodzimy do chaty, a tam naszym oczom ukazuje się istny serowy raj. Rodzajów sera od groma, każdy z innymi dodatkami, każdy zostawia na języku przyjemny niedosyt. Dzięki uprzejmości gospodarzy próbujemy wszystkich serów po kolei: ser wędzony, i ten długo dojrzewający, kozi z dodatkiem chilli, oraz kozi z odrobiną suszonych pomidorów, ser z orzechami albo czarnuszą … Po prostu poezja! Przy czym o każdym próbowanym gatunku właścicielka raczy nas krótką i rzetelną informacją, jak dany ser został zrobiony, co w sobie zawiera, oraz to z czym najlepiej smakuje. W końcu po długiej debacie kupujemy kawałek tego z czarnuszką i po chwili gnamy ile fabryka dała na kwaterę, by jak najszybciej móc zasiąść do kolacji i go zwyczajnie zjeść! Mniam!
Bieszczadzka Koza
Smolnik 25, Lutowiska
https://www.facebook.com/Bieszczadzka-Koza-630796507047697/