Podczas naszego pobytu na Malcie postanowiliśmy jeden dzień spędzić na sąsiedniej wyspie Gozo. A dokładniej w miejscowości Xlendi, rybackiej wiosce o istnieniu której, dowiedzieliśmy się z jednego z programów prowadzonych przez Roberta Makłowicza. Idąc dalej tym tropem, obowiązkowym przystankiem na naszej restauracyjnej mapie Europy stała się restauracja The Boat House, w której powyższy odcinek był nagrywany. Co więcej, udaliśmy się tam z gotowym zamówieniem w głowie. Chcieliśmy na własnych kubkach smakowych spróbować wszystkiego tego, czym Makłowicz zachwycał się do kamery.
Okolica
Xlendi to mała wioska rybacka, jednak dość współczesna, patrząc na ilość i jakość otaczających ją nowoczesnych i wielopiętrowych hoteli. I mimo krętej i niełatwej drogi, która do wioski prowadzi, turystów jest tu całkiem sporo, nawet w listopadzie. To trochę odejmuje uroku temu miejscu. Jendak zatoka, którą okala długa promenada, wynagradza powyższe niedogodności. Lazur wody, fale rozbijające się o brzeg, i ta niczym nieograniczona przestrzeń aż po horyzont. Moglibyśmy tam tak siedzieć i gapić się przed siebie cały dzień. Z kolei tych z was, którzy wolą aktywniej spędzać czas, powinny zainteresować otaczające zatokę klify. My tylko podziwialiśmy je z perspektywy ławki na której leniuchowaliśmy, ale inni ostro się po nich wspinali.
Tropem Makłowicza
Gdy już nasyciliśmy nasze zmysły widokiem, jaki zaserwowała nam wioska Xlendi, wróciliśmy promenadą na jej początek, gdzie znajdowały się restauracje. W tym nasza upatrzona jeszcze w Krakowie The Boat House. Na początek zostaliśmy poczęstowani całkiem niemałym czekadełkiem w postaci bigilli, czyli lokalnej pasty z fasoli (lub suszonego bobu – jak pisaliśmy wcześniej, zdania są tu mocno podzielone). Do tego pieczywo, ziołowe masełko i sałatka z gotowanej fasoli, suszonych pomidorów i ciemnych oliwek. Trzeba przyznać, że ta przekąska zrobiła na nas wrażenie. Nie tylko ze względu na ilość, ale głównie z powodu swojej różnorodności no i rzecz jasna smaku. Bardzo przyjemna pasta z fasoli/bobu, najsmaczniejsza jaką jedliśmy do tej pory na Malcie. Całość tylko zaostrzyła nasz apetyt na więcej. A skoro więcej, to za chwilę na naszym stoliku pojawiły się wszystkie te dania, którymi raczył się Robert Makłowicz w swoim telewizyjnym programie. Silniejsza połowa tego bloga zaczęła od smażonego sera w pieprzu, z którego słynie Gozo, ale tym razem podanego na ciepło. Co było dla nas dużym zaskoczeniem, ponieważ nigdzie indziej na wyspie nie widzieliśmy tego dania w takiej formie. Ser został usmażony a następnie podany na chrupiącej sałacie w towarzystwie chutney z mango. Fenomenalne połączenie smaków.
Smakujemy dalej
Z kolei ładniejsza połowa tego bloga zaczęła od tradycyjnej zupy z Gozo z owocami morza. Cudownie rybna i pomidorowa. Dobrze doprawiona, z dużym kawałkiem cytryny i świeżą natką. Niebo w gębie. Silniejszemu też zasmakowała, więc jak na razie zachwyty Makłowicza były dla nas w pełni zrozumiałe. Jako danie główne wybraliśmy pierożki ravioli z mięsem z homara oraz spaghetti z gulaszem z ośmiornicy, co było odstępstwem od tego, czym w The Boat House raczył się Makłowicz. Ale nie potrafiliśmy się oprzeć ich karcie. Pierożki były obłędne! Świeżo zrobione, delikatne ciasto pełne soczystego m
ięsa z homara, podane w maślano kremowym sosie z orzeszkami makadamia i świeżymi ziołami. Z kolei spaghetti silniejszego też było niczego sobie, do tego gulasz z ośmiornicy o którym naczytaliśmy się jeszcze przed wyjazdem, i jak to na Malcie kapary i oliwki. Reasumując: fajna miejscówka, smaczne jedzenie. Następnym razem zostaniemy tam na noc.
The Boat House
Xatt Ix Xlendi, Il-Munxar XLN1010, Malta
http://gozo-restaurant.com.mt/