Spacerując sobie leniwie po Krakowie natknęliśmy się na MasalaArt na krakowskim Kazimierzu. A że było chłodno i chciało się czegoś ciepłego, postanowiliśmy zjeść tu nasz obiad.
Sami o sobie
„MASALA (przyprawa) jest głównym składnikiem sztuki kulinarnej Indi i Nepalu. Masala to nie tylko smak czy przyprawa, ma ona również działanie lecznicze, a użyta w odpowiedniej ilości, może zdziałać cuda. Kocharze MasalaArt znają się na tym bardzo dobrze„.
Mały lokal, z dwoma wąskimi salami, w głównej przy 4 stolikach zmieści się około 15 osób. Wystrój raczej skoromny – na ścianach wydrukowane na canvie zdjęcia przypraw, gdzie niegdzie ustawiono kilka figurek buddy. Czysto, schuldnie, pachnie kolendrą i curry.
Karta w pierwszym odruchu lekko przytłacza ilością potraw, ale po głębszym wczytaniu się wszystko idealnie układa się w całość. Do większości dań zdjęcia, co ułatwia wybór jeżeli chcemy sprobować czegoś innego niż curry, ryż i naan. Osobna wkładka z daniami szefa kuchni, i osobna z daniami kuchni nepalskiej. I my na te ostatnie postanowiliśmy się skusić.
Nasz wybór
Przede wszystkim pierożki momo z kurczakiem (są też w wersji wege). Jedne smażone z warzywami na oleju, drugie gotowane na parze, podane z miętowym sosem. Do tego kawałki kurczaka, również podane z warzywami – papryką, cebulą, czosnkiem, zwane honey chilli chicken. Do picia czai masala z mlekiem (ulubiony napój Ładniejszej) i nimbu pani z cukrem, cytryną i czarną solą dla Silniejszego.
Co ważne, dodatki czyli ryż, czy chlebek naan musicie zamówić osobno (nie są one wliczone w cenę dania).
I szczerze powiedziawszy, przyjście tu i spróbowanie tych wszystkich dań było jednym z lepszych tzw „aha momentów” w tym roku. Niesamowicie delikatne ciasto, pyszny, dobrze doprawiony farsz, ciekawie przyrządzony kurczak, a wszystko świeże i smaczne, do tego bardzo miła obsługa. Polecamy!
Masala ART
Dajwór 23/21, Kraków Kazimierz
Więcej o nas tu: klik, na naszym Facebooku i Instagramie.