Piekliśmy już karkówkę, przyszedł czas na szynkę. Pieczona szynka do chleba, w miodzie i kolendrze. Taka właśnie fantazja nas naszła, na szynkę w miodzie. I tak metodą prób i błędów poniżej przedstawiamy przepis na takie cuś.
Szynka do chleba
Szynka obowiązkowo kupiona od Lokalny Rolnik i Masarnii Kuznocin. Około 540 gram szynki, bo tyle było w opakowaniu, umyliśmy pod bieżącą wodą i osuszyliśmy papierowym ręcznikiem. Bo tak się robi z mięsem. Następnie w naczyniu żaroodpornym wymieszaliśmy pięć łyżek oliwy z jedną płaską łyżką mielonej kolendry oraz słodką papryką, pieprzem i solą. Dodaliśmy do tego pół płaskiej łyżeczki ostrej papryki, dużą płaską łyżkę miodu oraz jeden ząbek startego czosneku. Wymieszaliśmy wszystko razem do uzyskania jednolitej konsystencji. Opłukane i osuszone mięso przełożyliśmy do naczynia żaroodpornego i natarliśmy znajdującą się tam marynatą. Całość, pod przykryciem, wstawiliśmy na noc do lodówki.
Następnego dnia do naczynia dolaliśmy jeszcze około pół szklanki wody i wstawiliśmy je do piekarnika. Naszą szynkę piekliśmy półtorej godziny w temperaturze 180 stopni z termoobiegiem. Co jakiś czas, ze dwa razy w ciągu całego czasu pieczenia, podlaliśmy mięso powstającym w naczyniu sosem. Ale bez wyciągania go z piekarnika, po prostu potrząsaliśmy nim. Wyszło pysznie.
Więcej naszych przepisów tu: klik. I na Instagramie.