Smak dzieciństwa
Jagodzianki – te małe, pulchne drożdżóweczki ładniejszej kojarzą się z latami spędzonymi na dojazdach do i ze szkoły. A dokładniej gdy trzeba było przesiąść się między jednym a drugim autobusem. Na szczęście w sąsiedztwie przystanku stała mała piekarnia, a z niej zawsze rozchodził się zapach dobra.
Jagodzianki
Ładniejsza do dziś pamięta smak i zapach tej pierwszej kupionej i zjedzonej na miejscu jagodzianki. Była taka ciepła, a po wgryzieniu się w nią ciepły sok i owoce rozlały się po podniebieniu… Potem już nic nie było czuć, bo drożdżówki tyle co wyciągnięto z pieca, więc nie zdążyły ostygnąć. To owocowe dobro było czystym wrzątkiem i poparzyło ładniejszej podniebienie. Ale to przyjemne wspomnienie smaku, które trwało raptem ułamek sekundy nim zostało zastąpione nieprzyjemnym uczuciem ścięcia białka w paszczy, zostało z ładniejszą do dziś.
Jagodzianki – krok po kroku
Do miski ładniejsza wsypała pół kilograma mąki tortowej, bo taką akurat miała pod ręką, może z innej czyt. zdrowszej też by wyszły. Do tego dodała jedną paczkę suchych drożdży. Sól (nie wiemy czemu zawsze dodaje się ją do ciasta, ale cały świat tak robi, robimy więc i my). Jedno jajko (całe). Niecałe pół kostki masła (tyle miała w maselniczce) profilaktycznie rozpuszczonego w rondelku. Pół szklanki cukru i szklankę mleka. Wszystko ładnie zagniotła aż powstała kleista kula. Kulę zostawiła do wyrośnięcia na dwie godziny (bo tyle jej zajęło, aż sobie przypomniała, że przecież piecze jagodzianki!).
Pieczenie
Po upływie rzeczonego czasu zaczęła po kawałku odrywać ciasto od kuli matki i formować w dłoni kule córki. Następnie spłaszczyła kule i nadziała je jagodani (po łyżeczce na bułeczkę), po czym na nowo uformowała bułeczki. Jagody pozyskała z puszki, uprzednio odsączając je z zalewy. Zmieszała owoce z cukrem, w proporcji na oko oraz skrobią ziemniaczaną (łyżka wystarczy). Piekarnik nagrzała do 200 stopni, jagodzianki ułożyła na blaszce i wstawiła do pieca z włączonym termoobiegiem. Po 20 minutach bułeczki ładnie zbrązowiały, więc wyciągnęła je z piekarnika i postawiła na blacie, gdzie posmarowała je przygotowanym wczesniej lukrem cytrynowym (pół szklanki cukru pudru, trzy łyżki gorącej wody i sok z połówki cytryny).