Rzym to prostota, tradycja i miłość do jedzenia. Jednak jest to miłość wymagająca, ponieważ prawdziwy Rzymianin nie zadowoli się byle pseudo włoskim czymś. Prawdziwy Rzymianin będzie szukał. Będzie szukał smaków, których nauczył się w domu, przez lata karmiony babcinymi i maminymi specjałami. Dlatego na jeden dzień i my postanowiliśmy wcielić się w rolę prawdziwych Rzymian i podążając tropem rzymskich karczochów oraz krowiego ogona, trafiliśmy do Antica Trattoria da Pietro al Pantheon.
Kuchnia rzymska vs kuchnia włoska
Przygotowując się do kolacji w Rzymie, przeszukaliśmy kilkanaście stron interenetowych i przekartkowaliśmy wszystkie książki, jakie na temat kuchni włoskiej do tej pory udało nam się kupić. Szybko okazał się, że niestety do tej pory wykazywaliśmy się sporą ignorancją w tym temacie. Aż do czasu kolacji w Antica Trattoria da Pietro al Pantheon nie zdawaliśmy sobie sprawy, że kuchnia Rzymska jest tak różnorodna. I tak bardzo inna, od znanej nam szeroko pojętej kuchni włoskiej. W Rzymie każde danie jest inne. Pizza zawsze będzie na grubszym cieście, a makaron niekoniecznie będzie pływał w pomidorowym sosie. Do tego wszystkie te specjały, które w całych Włoszech można zjeść TYLKO w Rzymie, na przykład rzymskie karczochy, koniecznie z certyfikatem pochodzenia z tego właśnie miejsca!
Rzym na talerzu
Głupotą wykazują się ci, którzy jadą do Rzymu by jeść pizzę. Na pizzę jedzie się do Neapolu. A do Rzymu jedzie się na … karczochy i podroby! Kuchnia rzymska jest prosta, ale nie uboga! Ilość składników i świeżych ziół, oraz duża pomysłowość na ich wykorzystanie i łączenie ze sobą sprawiają, że mimo prostoty składników nie można jej nazwać ubogą, oj nie można. Weźmy na przykład wspomniane już wcześniej karczochy. W Polsce znamy je pod postacią dodatku, głównie do pizzy lub makaronu, lub w formie zamkniętej w słoiku marynaty. W Rzymie nasze kulinarne horyzonty zostały poszerzone o formę pieczoną oraz a nawet nadziewaną – carciofi alla giudia oraz carciofi alla romana. Carciofi alla giudia oraz carciofi alla romana – to były nasze pierwsze dwa dania, których spróbowaliśmy w Antica Trattoria da Pietro al Pantheon.
Nie byle jaki karczoch
Pierwsza odsłona, czyli karczochy po żydowsku, to ich pieczona, chrupiąca wersja. Zmieniła ona zupełnie nasz polski, ignorancki sposób postrzegania tego warzywa. Nigdy wcześniej nie słyszeliśmy o tym, że można je piec. Co prawda, najpierw gotuje się je w wodzie z dodatkiem cytryn, i dopiero potem piecze. Dzięki temu rozwiązaniu na zewnątrz listki karczocha będą przyjemnie chrupiące (jak chipsy), a w środku wciąż miękkie i soczyste. I to połączenie tekstur było dla nas największym zaskoczeniem w tym daniu. Z kolei karczochy po rzymsku zaskoczyły nas swoim mocno miętowym smakiem. Tak jak w przypadku karczochów po żydowsku, moczy się je w wodzie z dodatkiem cytryn. Następnie środek nadziewa się mieszanką czosnku, oliwy, natki, mięty i bułki tartej. Na koniec, dupą do góry, podsmaża się je chwilę na oliwie a następnie dusi pod przykryciem. Bardzo fajne, niespotykane dania w Polsce, które na stałe wpisały się w nasze rzymskie wspomnienie z wakacji.
Krowi ogon jemy palcami
Coda alla vaccinara – danie z krowich ogonów. Danie, które zupełnie inaczej sobie wyobrażaliśmy, i chyba inaczej też je zamówiliśmy. Po pierwsze, myśleliśmy że jest to zupa. A przynajmniej ładniejsza połowa tego bloga, naczelny zupomaniak kraju, tak myślał. No cóż, każdy widzi, to co chce.Po drugie, uprzejma pani kelnerka zapytała nas, czy chcemy do tego dania makaron. Odpowiedzieliśmy, że nie (hm… bo myśleliśmy że to zupa). Na koniec, liczba składników w wyczytanych mądrych blogach i książkach, wskazywała na solidną ilośc warzyw w tej zupie. Wróć! Daniu. We finale dostaliśmy to, co widać na zdjęciu, czyli makaron rurki w sosie pomidorowym z kawałkami krowiego ogona. Całość posypana natką. I mimo, że nie zupa i że warzyw nie odnotowano (takich jak np. seler, marchew czy … boczek), danie smaczne. Ba, nawet bardzo. Tłuste i nietłuste zarazem (serio, da się tak!). Tłuste, bo jednak tłuszczyk dość dobrze wyczuwalny na ogonie, ale całość nie pływała w oliwie, lecz w dobrze zredukowanym pomidorowym sosie. No i ta bezgraniczna frajda pięciolatka: jedliśmy palcami! Serio, nie dało się nożem i widelce oddzielić mięsa od chrząstek, więc cyckaliśmy te ogony, jeden za drugim.
Reasumując
Będąc w Rzymie musicie wpaść do Antica Trattoria da Pietro al Pantheon, niedaleko Panteonu! Przemiła obsługa i pyszna lokalna RZYMSKA kuchnia. Niebanalny wystrój (menora obok półmetrowej figurki Lorda Vadera, policyjne czapki na ścianach, i tryliony obrazów wszelakich). Ceny adekwatne.
Antica Trattoria da Pietro al Pantheon
Via dei Pastini, 125 Roma, Włochy
http://www.dapietroalpantheon.it/en/