No no takiej restauracji to na Ruczaju jeszcze nie było! Pamiętacie gdzie kiedyś przy ulicy Chmieleniec znajdowało się Banoli? Dziś nie ma po nim już śladu, nie licząc zniszczonej elewacji budynku, za to jest coś zupełnie innego, mianowicie Nono na krakowskim Ruczaju.
Słowem wstępu
Sami o sobie piszą tak: „Restauracja śródziemnomorska, która na chwilę chce Cię wyrwać z miasta na krótkie wakacje. A to za sprawą pysznej, świeżej kuchni, kolorowych i nietuzinkowych alkoholi oraz atmosferą miejskiej dżungli„. Otworzyli się 10 maja, i to z przytupem. Dlatego warto śledzić ich funpage, bo raz po raz ogłaszają na nim nowe promocje i konkursy. A jest o co walczyć.
W karcie królują owoce morza – ostrygi, przegrzebki, kalmary, krewetki, fritto misto, bouillabaisse, ryby oraz mule w czterech wersjach do wyboru. Oprócz tego, dania m.in. z jagnięciny oraz vege. Oraz takie ciekawostki jak np. dolma – gołąbki zawijane w liście winogron, deska serów i wędlin czy borówkowy crème brûlée.
Degustujemy
Będąc od poniedziałku do piątku na pudełkowej diecie, już od wtorku rano, gdy tylko zapadła decyzja o weekendowej kolacji w Nono, fantazjowaliśmy co zjemy gdy tylko zerwiemy się z dietetycznej smyczy. Studiując ich kartę raz po raz, ochotę mieliśmy dosłownie na wszystko. Zaczynając od tatara i grilowanej kaszanki na fritto misto czyli smażonych owocach morza, marsyliańskiej bouillabaisse czy francuskim klasyku nad klasykami jakim jest waniliowy crème brûlée kończąc.
Ale że nie jesteśmy Alfem i nie mamy po osiem żołądków, postanowiliśmy pójść według klucza i wybrać te dania, których od zawsze brakowało nam na krakowskim Ruczaju i na które musielibyśmy pofatygować się aż do centrum.
I tak na przystawkę wybraliśmy fritto misto dla dwojga. W Nono składa się ono z obranych krewetek, kalmarów, ośmiorniczek baby i małych rybek. Do tego sałatka ze świeżych warzyw, majonezowy sos i domowa focaccia.
Z kolei jako danie główne wybraliśmy mule – klasyczne, w białym winie dla Silniejszego, z boczkiem, parmezanem i żółtkiem dla Ładniejszej. Do tego podano nam ponownie sałatkę i focaccię.
A na deser borówkowy crème brûlé i tarta cytrynowa, ale nie taka zwykła a z rabarbarem, migdałami i miętą.
Tarta cytrynowa Borówkowy crème brûlée
Reasumując
Dania są ciekawie wymyślone i smacznie skomponowane, ładnie podane i zaspakajają głód owoców morza na krakowskim Ruczaju w 100%. Ich focaccia jest genialna a sałatka że świeżych sałat i szalotki super komponuje się z serwowanymi tu owocami morza. A te są po prostu pyszne: delikatne i chrupiące fritto misto czy mule z boczkiem i parmezanem to strzał w dziesiątkę. Również deserom niczego nie brakuje. Do picia koniecznie zamówcie lemoniady, np arbuzową albo z marakują, a jeżeli macie ochotę na procenty to wybierzcie z Nonsecco z hibiskusem i … brokatem!
Nono Kraków Ruczaj Nono Kraków Ruczaj
Nic tylko gratulować. My trzymamy kciuki i polecamy Nono jako idealną miejscówkę na kolację we dwoje lub większym gronie. Wpadajcie. My tu zajrzymy jeszcze nie raz. W końcu to nasz ruczajowy faworyt.
Nono
ul. Chmieleniec 2B, Kraków – Ruczaj
Więcej o nas tu: klik. I na naszym Instagramie.
Nono na krakowskim Ruczaju