Są takie miejsca, które już dawno powinny zniknąć z kulinarnej mapy Krakowa. Jednym z nich jest Pizzeria Banolli na Ruczaju.
Skończyło się rumakowanie
Jednym z nich jest pizzeria Banolli przy ul. Chmieleniec. Trzy podejścia, bo chcieliśmy być fair, bo restauracja istnieje od 12 lat, bo znana w Krakowie, bo sami już nie wiemy co, ale czuliśmy, że jednak nie wypada. Aż w końcu nadszedł kres naszej cierpliwości. No ileż można…?
Kelnerka pilnie poszukiwana
Zaczęło się jak zawsze, czyli od długiego wypatrywania obsługi szczelnie zabarykadowanej w środku restauracji. Przyznajemy, nasza wina, nasza wina, nasza bardzo wielka wina. Że usiedliśmy w ogródku. Pięć, dziesięć minut później poszliśmy po rozum do głowy i przesiedliśmy się do stolika na wprost drzwi wejściowych prowadzących do pizzerii. Fakt, może te 80-centymetrowe tuje faktycznie nie pozwoliły kelnerkom dojrzeć, że w ten przyjemny, letni wieczór ktoś jednak przy stoliku zasiadł. A może zwyczajnie nie spodziewały się, że ktoś jednak będzie chciał w Banolli spędzić czas. Co więcej zjeść kolację i do tego jeszcze za wszystko zapłacić? Trudno wyczuć. Nie mniej, gdy już sami przynieśliśmy sobie menu ze stolika obok i wybraliśmy pizzę, którą chcielibyśmy zjeść i gdy już mieliśmy zadzwonić do Banolli, żeby ją zamówić z dostawą do ich ogródka, wreszcie drzwi restauracji otworzyły się i ukazała się w nich ona – kelnerka!
Uśmiechnij się dziewczyno
Na jej widok ogarnęła nas dzika radość, że jednak udało się! Że zjemy dziś kolację, na mieście, w restauracji, podaną pod sam nos, po której nie trzeba będzie sprzątać kuchni ani myć naczyń. Dobra nasza! Złożyliśmy zamówienie, u posępnej jak listopadowa noc kelnerki: dwa piwka i duża 41-centymetrowa pizza Pecorino (sos pomidorowy, ser, oregano, polędwica wieprzowa, polędwica wołowa, kukurydza, ogórek konserwowy). Po kwadransie na stole pojawiło się nasze zamówienie … i zachciało nam się płakać. Niecałe 33 złote za kawałek drożdżowego ciasta, z garścią wielkości piąstki małego dziecka, na oko 5 letniego, konserwowej kukurydzy, lekko sinym plastrami rzekomej polędwicy, całość zabita (dosłownie) jednym ogórkiem konserwowym pokrojonym w plasterki smakiem którego przeszła cała pizza. I tak sobie myślimy, że chyba i samej pizzy zrobiło się wstyd przed nami, bo jak widać na załączonym poniżej zdjęciu, ciasto dosłownie uklękło przed nami. Byle jaka z jednej strony, spalona (brudna?) z drugiej…
Reasumując
Gdy my, razem z pizzą płakaliśmy nad jej marnym losem i całym tym bestialstwem wobec włoskiej kuchni, w środku na ladzie dumnie prezentowała się statuetka zdobyta przez Banolli w rankingu Korony Smakosza. Ot, życie.
Restauracja Banolli
ul.Chmieleniec 2B, Kraków
http://www.banolli.pl/ul-chmieleniec-2b.html