Pierwszy tydzień urlopu spędziliśmy nad Bałtykiem, a dokładniej na Półwyspie Helskim. Dlatego dziś podzielimy się z Wami wskazówkami na temat Jurata Jastarnia – co i gdzie zjeść. Hel (miejscowość) opiszemy w kolejnym wpisie, a następnie Gdańsk. Z kolei Mazury zostawiamy sobie i Wam na deser.
Jastarnia
W ostatniej chwili zdecydowaliśmy, że zamiast wyjechać nad morze w poniedziałek, pojedziemy już w niedzielę. Niestety miejscówka, którą mieliśmy zarezerwowaną w Helu od poniedziałku, w niedzielę była jeszcze niedostępna. To spowodowało, że na tą jedną noc musieliśmy poszukać noclegu gdzie indziej. I tak padło na Jastarnię, a dokładnie na Niebieską Willę. Dobra miejscówka – miła właścicielka, pokój czysty, ładnie urządzony, polecamy.
Po przyjeździe do Jastarni, z miejsca ruszyliśmy „w miasto” w poszukiwaniu jedzenia. Dziewięć godzin podróży, mimo że z przystankami na kawę i hot-doga na Orlenie, sprawiło że byliśmy wściekle głodni. Zaczęliśmy więc szukać, i tak nasz wybór padł na restaurację, a w zasadzie koktajl bar i bistro Rettungs Budy, Dlaczego? Bo jedyni w okolicy z widokiem na morze i do tego otwarci.
Cocktail Bar & Bistro Rettungs Budy Jastarnia
Cocktail Bar & Bistro Rettungs Budy Jastarnia – klik
ul.Bałtycka 27, Jastarnia
Idąc tam mieliśmy wrażenie, że coś jest nie tak. Przedostatni dzień sierpnia, a większość mijanych przez nas knajpek była zwyczajnie zamknięta. Do tego na drzwiach wywieszono kartki w stylu „Dziękujemy i do zobaczenia w 2021„. Dodatkowo, gdy dotarliśmy do Cocktail Bar & Bistro Rettungs Budy, nasz niepokój wzrósł podsycony opowieścią pani kelnerki o tym, że ten dzień jest ostatnim dniem pracy restauracji. I że ona sama za chwilę wyjeżdża do Kuźnicy, bo tu w Jastarni po sezonie życie zamiera. Jej słowa potwierdziły się też przy składaniu zamówienia.
Z bogatej karty pełnej przysmaków takich jak m.in. pulki ze śledziami (kuchnia kaszubska), fish & chips, ramen (oczy Ładniejszej zaświeciły się momentalnie), została pizza i burgery. No to zamówiliśmy fishburgera, klasyka i po piwie. Jedzenie okazało się smaczne, nie ma się do czego przyczepić. Dodatkowo z obserwacji wiemy, że serwowana tu pizza to nie mrożonka z pudełka, tylko pizza robiona na miejscu. Widok na morze jest, co prawda lekko przysłonięty pasem technicznym, ale co zrobić. Latem, w szczycie sezonu to pewnie całkiem fajna miejscówka, w sam raz żeby z plaży wyskoczyć na chwilę coś przekąsić lub na drinka.
Zjedliśmy, co mieliśmy zjeść, wypiliśmy po piwie i ruszyliśmy w stronę centrum. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tak naprawdę jesteśmy dopiero na obrzeżach Jastarni, i że w centrum sytuacja z restauracjami ma się zupełnie inaczej.
Urwis House Jastarnia
Urwis House Jastarnia – klik
ul.Księdza Bernarda Sychty 64, Jastarnia
Kolejnym miejscem odwiedzonym tego dnia był Urwis House, gdzie wychyliliśmy kolejne piwo. Z kolei do jedzenia zamówiliśmy zupę rybną dla Ładniejszej, taką na wypasie bo z kaparami i oliwkami, coś a la solianka). Silniejszy tego dnia zażyczył sobie pizzę. Z innych ciekawych dań zauważonych przez nas w karcie to owoce morza, w tym mule na trzy sposoby – po tajsku, francusku i włosku. Do tego pulled pork, żeberka i risotto. Ale żeby aż tak bardzo nie po kaszubsku nie było, w przystawkach znaleźliśmy i śledzie. Jedzenie smaczne, miła obsługa, nie ma się do czego przyczepić. Dodatkowo, pani z obsługi zapewniła nas też że oni, i inne okoliczne knajpy, otwarci są aż do października. Wychodzi na to, że życie zamiera jedynie na obrzeżach Jastarnii, za to w centrum ma się całkiem nieźle, nawet po sezonie. Niestety zdjęcia się nie zachowały (było nie klikać na oślep w telefonie to by były).
U Bąbli Jastarnia
Restauracja u Bąbli Jastarnia – klik
ul.Księdza Bernarda Sychty 84, Jastarnia
Następnego dnia, przed wyjazdem do miejsca docelowego czyli miejscowości Hel zahaczyliśmy jeszcze o dwie miejscówki. Pierwsza to restauracja u Bąbli w Jastarni gdzie zjedliśmy nasze śniadanie. Druga, to miejscowość Jurata. Ale od początku. Do U Bąbli wpadliśmy na śniadanie, bo jako jedyni byli już otwarci. Do jedzenia zamówiliśmy jajecznicę i zestaw past do chleba. Pomysł z pastami jest genialny. Bo U Bąbli, nie dość że można kupić świeże pieczywo na wynos, gotowe kanapki czy ciasta, to można jeszcze dokupić przeróżne pasty do chleba, oliwki czy marynowane śledzie sprzedawane na wagę. Nam ten pomysł bardzo się spodobał. Tym bardziej że pasty były przepyszne, niestety jak wyżej zdjęcia się nie zachowały (było nie klikać znowu na oślep w telefonie to by były). Do tego bardzo miła obsługa, pyszna kawa i soki. Jedyne co nam przeszkadzło to zbyt głośne umpa umpa z rana na całą ulicę, ale nie można mieć w życiu wszystkiego.
Jurata
Po przyjeździe do Juraty zaskoczyło nas kilka rzeczy. Po pierwsze parkingi – wszystko płatne. Jak nie parkometry, to prywatne parkingi po 4zł za godzinę, ewentualnie 10zł za dzień (w Helu podobnie). Po drugie pogoda. W Juracie, po zaparkowaniu samochodu na lewym parkingu (o dziwo udało się znaleźć), udaliśmy się na plażę. Tam dopadł nas deszcz. Ale nie taki zwykły, że człowiek przeczeka pod drzewkiem nie draśnięty kroplą. Nieee… to taki deszcz, że jak już ta kropla draśnie człowieka, to na wskroś (sytuacja powtarzała się w kolejnych dniach). Gdy przestało wreszcie padać, przemoczeni ruszyliśmy w poszukiwaniu kawy. I tu po trzecie – niestety, większość miejsc była pozamykana. Z kolei do tych otwartych wstyd było wejść tylko na kawę.
Na szczęście znalazł się ktoś, kto postanowił wypełnić tę niszę i otworzył restaurację z kawą i świeżo pieczonymi drożdżówkami – Monique Bakery & Wine Jurata. Niestety, jest to miejsce, w którym średnich rozmiarów jagodzianka kosztuje 9zł, a kawa cappuccino z ekspresu 17zł (sic!). Dla porównania, pączki u Magdy Gessler w Słodki Słony są po dychu, a cappuccino w Wierzynku na krakowskim Rynku kosztuje 12zł. Dla niewtajemniczonych Wierzynek to restauracja z ponad 650-letnią tradycją. Więc … z czym do ludzi? Do tego obsługa taka se – pani przy składaniu zamówienia robiła głupie miny, i bardziej interesowały ją podśmiechujki na zapleczu, niż goście. A fot nie ma, bo byliśmy tak … że nam się odechciało cokolwiek fotografować w tym miejscu. Stąd ruszyliśmy już prosto do miejscowości Hel. Ale o tym w kolejnym wpisie.
Dodatkowo
- Informacje na temat kuchni Warmii i Mazur znajdziecie tu: klik.
- Mazury – co i gdzie zjeść tu: klik.
- Informacje na temat kuchni kaszubskiej tu: klik.
- Gdańsk – co i gdzie zjeść: klik.
- Gdańsk, Hel – co zwiedzić tu: klik.
- Hel – co i gdzie zjeść: klik.
- Jurata, Jastarnia – co i gdzie zjeść: klik.
Z kolei inne nasze:
– recenzje tu: klik
– relacje z podróży tu: klik
– mapa odwiedzonych miejsc: klik
– nasz Instagram.
3 myśli na temat “Jurata Jastarnia – co i gdzie zjeść”