Kolejnym przystankiem w naszej podróży do Chorwacji, po Grazie i Vipavie był Triest. Z Vipavy do Triestu jechaliśmy około 45 minut, omijając płatną autostradę. Włochy Triest – atrakcje i kuchnia czas start!
Nocleg mieliśmy zarezerwowany tu: Hotel All Arco i było ok. Jedyne do czego można by się przyczepić to fakt, że na miejscu dopłaciliśmy za balkon… na którym nie było niczego do siedzenia, no i sam hotel mimo że w centrum, to jednak trochę pod górkę i po schodach, ale poza tym czysto, miło i przyjemnie. Na jedną, dwie noce w sam raz.
Atrakcje Triestu
Triest ma ciekawą historię. Po wojnach z Wenecją został przyłączony do cesartwa Austro-Węgierskiego, gdzie przez lata (1382-1918) był najlepiej działającym portem morskim w cesartwie. Następnie, w 1920 roku został przyłączony do Włoch po czym stał się kolebką faszystowskiego ruchu Mussoliniego. To stąd deportowano do Auschwitz Żydów i to tu utworzono jedyny we Włoszech obóz koncentracyjny (Risiera di San Sabba). Po wojnie miasto znalazło się pod okupacją brytyjsko-amerykańsko-jugosłowiańską. W latach 1947-1954 został przyłączony do Wolnego Terytorium Triestu, na następnie ponownie do Włoch.
Dużo do zwiedzania, z mnóstwem zakamarków, placyków, tak jak lubimy najbardziej. Do tego liczne kościoły (np. katolicki kościół San Antonio Taumaturgo di Padva) i cerkwie (np. prawosławna San Spiridone czy greckokatolicka San Nicolo). Warto wspomnieć, że w Trieście mieszkał James Joyce, XX wieczny pisarz, autor „Ulisses”-a.
Z główniejszych atrakcji w Trieście trzeba zobaczyć następujące miejsca.
Plaza Unidad de Italia (Piazza Unità d’Italia)
Główny plac Triestu, otoczony neoklasycznymi pałacami, usytuowany tuż przy morzu, największy taki w Europie. Znajdują się przy nim m.in. ratusz, gmachy Assicurazioni Generali oraz Lloyda Triestino. Z wielkimi powiewającymi flagami za dnia, przepięknie oświetlony w nocy.
Canal Grande, pomnik Jamesa Joyce’a i kościół Comunità Religiosa Serbo Ortodossa
Wszystko w jednym miejscu, wystarczy z nadmorskiej promenady skręcić w stronę kanału, i spacerując jego brzegiem bez problemu znajdziecie stojący na moście pomik James Joyce-a oraz kościół. W pobliżu znajduje się caffe San Marco, które podobno stało się inspiracją dla Joyce-a przy pisaniu opowiadań „Dublińczycy” i „Portretu artysty z czasów młodości„.
Zamek Miramare
Zbudowany w latach 1856-1870 z białego kamienia, dla arcyksięcia Maksymiliana i jego żony Charlotte. W czasie II wojny światowej stacjonowały tu amerykańskie wojska. Położony na obrzeżach miasta, nad samym morzem, otoczony ogromnym parkiem. Przepiękne miejsce, otoczone wodą i drzewami. Dodatkowo w parku możecie zrobić sobie krótką przerwę w zwiedzaniu i napić się włoskiej kawy w tamtejszej kawiarence. Najlepiej jest tu przyjechać samochodem (17 min od centrum), na piechotę spacer zajmie Wam prawie 2 godziny, a miejscami jest ostro pod górkę.
A dla tych co lubią wiatr w żagle, ważna data do zapamiętania: co roku, w drugą niedzielę października odbywają się tu regaty Barcolana.
Kuchnia Triestu
To przede wszystkim duże zaskoczenie, bowiem kuchnia Triestu ma mało wspólnego z kuchnią włoską do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, a już na pewno z daniami do jakich jesteśmy przyzwyczajeni w nadmorskich włoskich miastach i miasteczkach. Wśród lokalnych dań znajdziecie tu m.in.:
- jota – zupa/danie jednogarnkowe złożone z wieprzowiny, kapusty i fasoli,
- risi e bisi – gotowanyvryz z zielonym groszkiem,
- la calandraca – rybny gulasz,
- capuzi garbi v tecia – kiszona kapusta na ciepło,
- ziemniaki po trieścieńsku – najpierw gotowane, następnie krojone i smażone na patelni z cebulą, boczkiem i bulionem
Co ciekawe, w Trieście podobnie jak w Neapolu, zamawiając w knajpie piwo lub koktajl, w ich cenę macie wliczony „mały” poczęstunek. Prawda jest taka, że przy tych temperaturach mały przestaje być mały a staje się całkiem sycący.
Warto dodać, że w powszechnej opini panuje przekonanie, że to właśnie z Triestu pochodzi najlepsza włoska kawa (np. kawa Illy jest stąd). Co ciekawe, przeciętny mieszkaniec Triestu spożywa jej około 10kg rocznie, gdzie w pozostałej części Włoch wypija się jej raptem/aż około 6kg na osobę.
Na przykład do spritzera bianco w Caffe Urbanis (Piazza della Borsa 15) dostaliśmy miskę chipsów, tartaletki z kremowym serkiem i sałatkę z kuskusu.
A gdy wróciliśmy tu wieczorem na kolejną porcję szprycera, poczęstowali zostaliśmy mini pizzerinkami, kanapką z prosciutto i pierożkiem. I serio, po czymś takim nie ma człowiek już ochoty ani siły iść gdzieś na włoska, wielodaniowa kolację.
Z kolei jeżeli chcecie spróbować lokalnego wina, to polecamy winiarnię Cemût (Via dei Capitelli 11) – z dużym ogródkiem, a będąc tu koniecznie zamówcie lokalne białe wino o nazwie Friulano.
Niegdyś nazywane Tokaj-Friulano (Węgrzy w 2007 roku zastrzegli nazwę Tokaj tylko dla swoich słynnych win z regionu Tokaj) jest największą winiarską wizytówką regionu Friuli-Wenecja Julijska, którego Triest jest stolicą. Wytwarzane ze szczepu Sauvignon Vert, charakteryzuje się nieco większym ciałem i zawartością alkoholu na tle innych białych win i aromatami owocowo-kwiatowymi. Zdecydowanie różni się od win z pozostałych części Włoch i bardziej kojarzy się ze słoweńskim podejściem do wina.
Na obiad koniecznie odwiedźcie Buffet da Pepi (via della Cassa di Risparnio 3), który istnieje od 1897 roku.
Miejsce to specjalizuje się w wolno gotowanej wieprzowinie, możecie zamówić konkretną część prosiaka albo gotowy zestaw dla dwojga, czworga itd. by spróbować co mają w ofercie. My oczywiście wybraliśmy zestaw zwany tu mixem. Do tego kapusta na ciepło zwana crauti i ziemniaki po tresteńsku zwane patate in tecia (smażone z boczkiem i cebulą). Fenomenalne jedzenie! Mięso delikatne, nie mające nic wspólnego z tłustą wieprzowiną jaką znacie. Kapustą lekko słodkawa, lekko kwaśna no i genialne ziemniaczki. Będąc w Triescie koniecznie tu zajrzyjcie. W porze obiadowej być może będziecie musieli odstać chwilę w kolejce, na szczęście lokalsi wpadają tu jedynie na szybki lunch, często jedzony na stojąco, więc czas oczekiwania nie jest przesadnie długi, a naprawdę warto spróbować tych pyszności.
Z kolei na kolację wybierzcie się do Pier de Roof (molo venezia 1), przepięknie położonej restauracji w porcie z ogromnym tarasem na dachu gdzie do spritz ginger podano nam grzanki i chipsy z sosami curry i rybnym.
Do jedzenia zaś zamówiliśmy szaszłyki z Abruzzo oraz fritti calamari e sardini czyli smażone kalmary z sardynkami. Świetne miejsce, bardzo miła obsługa, piękny widok na zatokę i cumujące w niej łodzie. Ale uwaga, bar czynny jest dopiero od godziny 18.00 z kolei kuchnia otwarta jest dopiero od godziny 19.00.
Warto wspomnieć, że niedaleko Pier de Roof znajdują się delikatesy Eataly (Riva Tommaso Gulli 1).
To prawdziwe kulinarne must see dla każdego maniaka kulinarnego! Dwupiętrowy sklep pełen dobra z każdego zakątka Włoch – mięsa, szynki, ryby, owoce morza, sery, przetwory, makarony, oliwy, trufle… samo pesto zajmowało cały regał! Ładniejsza najchetniej spędziłaby tu pół a nawet cały dzień, niestety ograniczał ją czas… i Silniejszy. Udało się jej jednak kupić pikantny makaron (z którego przygotowaliśmy makaron z papryką i krewetkami), sycylijską busiatę z pistacjami, pastę truflową oraz botargę czyli suszoną rybią ikrę (z których przygotowaliśmy nasz pistacjowy makaron z truflami, chili i botargą).
Co do pasty truflowej, to większość z nich zawiera wypełniacz w postaci grzybów czy pieczarek. W Eataly udało się nam kupić 100% truflową, znaczy się sukces!
Ok, nadszedł czas pożegnać się z Włochami i ruszyć dalej. Następny przystanek Chorwacja – Rovijn, Pula, Rijeka i wyspa Lošinj na której spędziliśmy aż tydzień w uroczym miasteczku Mali Lošinj, Zagrzeb a na deser czeski Mikulov.
Więcej o nas tu: klik, na naszym Facebooku i Instagramie.
Włochy Triest – atrakcje i kuchnia
Włochy Triest – atrakcje i kuchnia